czwartek, 1 grudnia 2011

Moje początki...



Witam.

Moja przygoda z kijkami zaczęła się w 11 lipca 2011 roku. Nikt mnie do tego nie musiał namawiać, zauważyłem w necie artykuł o zaletach tej formy wypoczynku i postanowiłem spróbować. Zastanawiacie się dlaczego napisałem wypoczynku … otóż  ja wypoczywam i relaksuję się spacerując z kijkami. Przynosi mi to frajdę i odprężenie po ciężkim dniu. Niejednokrotnie chodzę na trening naprawdę mocno zmęczony po to, aby po treningu poczuć zadowolenie i odprężenie. Często w moim mieście widziałem ludzi w starszym wieku idących z kijkami, ale nie interesowało mnie to, a nawet trochę śmieszyło. Obecnie wiem, że tylko niewielki procent ludzi w różnym wieku chodzi prawidłowo z kijkami , ale chwała pozostałym, że w ogóle postanowili wyruszyć w teren. Obecnie ,gdy poznałem tajniki tej fantastycznej dyscypliny, przeczytałem mnóstwo artykułów, oglądałem dziesiątki filmów poznałem zalety takiego spaceru , sam zacząłem chodzić. Długo jeszcze zastanawiałem się nad zakupem kijków (cena niemała, a zapał mógł minąć).To był jednak impuls, po prostu idąc z żoną podczas zakupów wszedłem do sklepu sportowego i  po ok. 20 minutowym oglądaniu i sprawdzaniu sprzętu zdecydowałem się-kupiłem kije. Oczywiście nie te z górnej półki, bo nie wiedziałem jak długo pochodzę. Cena kijków z włókna szklanego połączona z włóknem węglowym  była wysoka, więc kupiłem najtańsze-aluminiowe. Znalazłem w necie informację o grupie ludzi z mojego miasta pasjonujących się uprawianiem na co dzień Nordic Walking i poszedłem na wcześniej umówione spotkanie. Ku mojemu zdziwieniu zostałem przyjęty tak, jak bym był ich dobrym znajomym od dawna. Mój pierwszy trening odbył się pod okiem dobrego instruktora, który wyjaśnił mi  techniki trzymania kijków, oraz kroków. Zaczęliśmy od rozgrzewki przed treningiem.  Było ciężko, pot leciał ze mnie, ledwo łapałem oddech. Obawiałem się najgorszego co może się wydarzyć  następnego dnia, czyli zakwasów. Trening zakończyliśmy również ćwiczeniami, po których rozeszliśmy się do domów. Ku mojemu zdziwieniu po tak wyczerpującym treningu czułem się  fantastycznie, byłem rozluźniony i uśmiechnięty. Zawdzięczam to mojemu koledze Krzysztofowi ,który dał mi pierwsze lekcje i udzielił wyczerpujących informacji .Następny dzień okazał się równie fantastyczny jak poprzedni-żadnych dolegliwości. Nabrałem chęci na częstsze spotkania i coraz dłuższe dystanse… i tak zostało do dziś. Typowy trening to dystans od 5 km do 8 km trzy razy w tygodniu. Najdłuższy dystans jaki przeszedłem jednego dnia z kijami to 20 km. Jak nie mogę uczestniczyć w treningu grupowym, nadrabiam to w każdą sobotę i niedzielę.


cdn…..

4 komentarze:

  1. Witaj:) Ja również mam kijki. To świetna sprawa. Jednak ja, nie jestem zbyt sumienna. Życzę powodzenia. Jeśli pozwolisz, będę śledziła Twoje poczynania. Serdecznie pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz spacerujących z kijkami zobaczyłam będąc na wakacjach w kraju. Sporo ludzi z nimi chodzi i dobrze, że ktoś mi wytłumaczył co to za nowość. Muszą one mieć w sobie coś specjalnego, ale tutaj u mnie raczej nie widzę spacerujących z tym sprzętem... i zastanawiam się dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja chciałabym zacząć. Nie mam tutaj instruktora, ani grupy, czy mógłbyś polecić jakieś dobre strony intstruktażowe? boję się, że jak utonę w setkach filmików różnej jakości, stracę zapał. Muszę nabrać formy i zrzucić wagę, a w mojej wsi donegalskiej tylko to mam pod ręką jeśli idzie o ćwiczenia, reszta musiałabym jeźdźić godzinę na salę

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dotychczas chodzę (prawie codziennie) na spacery, co prawda są to marsze z wymachem rąk, stąd blisko do Nordic Walking-u. Mam wielką ochotę zacząć chodzić z kijkami, ale też mam obawy jak dobrze zacząć, jak dobrać kije?

    OdpowiedzUsuń